niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 9.

Oczami Naomi:

                Lekkie promienie słońca przekroczyły twarde, szklane szyby budząc mnie do życia. Delikatnie otwarłam swoje powieki. Światło było na tyle silne, że szybko przymrużyłam oczy. Wzniosłam ręce po czym rozciągnęłam się.
                Wsunęłam swoje stopy w miękkie kapcie. Limfatycznym krokiem dążyłam do łazienki sunąc obuwiem po podłodze. Pierwsza poranna myśl jaka nękała moją głowę to: idź się zważyć. Ranne ważenie od pewnego czasu było moim uzależnieniem. Waga spadła, jednak nie na tyle aby mnie zadowolić. Spojrzałam na swoje odbicie. Gruba świnia. Wzięłam głęboki oddech i odkręciłam zimną wodę. Przemyłam twarz po czym wytarłam ją miękkim w dotyku, białym ręcznikiem. Obróciłam się na pięcie i wyszłam z pokoju.
                Zazwyczaj całe moje ciało ogarniało zimno. Przyzwyczaiłam się do tego stanu, ponieważ miałam takie uczucie od dłuższego czasu nie zależnie od pogody. Delikatnymi krokami podeszłam do szafy. Sięgnęłam po wieszak, na którym wisiał biały, miękki i delikatny szlafrok, który sprawiał, że po jego nałożeniu było mi znacznie cieplej. Włożyłam go na siebie i szurając kapciami po podłodze pokierowałam się w stronę łóżka, na którym leżał laptop. Otworzyłam jego klapę po czym nacisnęłam przycisk włączenia. Chwilę później otrzymałam zaproszenie do video rozmowy. David. Zaakceptowałam i parę sekund później na moim ekranie pojawiły się dwie twarze. On i Alex.  
- A co to za krzywe ryje? – zażartowałam.
- Też się cieszymy, że cię widzimy. – odpowiedział David. 
- To co u was słychać?
- Ten idiota namalował na mojej twarzy kocie wąsy i nos. – poskarżył się David. Jego głos zdawał się być taki naturalny. Nie minęło pięć sekund, a na Davida rzucił się Alex. Walki pomiędzy zakochanymi uważałam za bardzo urocze, w szczególności w wykonaniu moich przyjaciół. Uśmiechnęłam się, a w moich myślach znów zagościł Matthew. Jego piękne oczy, szczery uśmiech, krążyły w mojej głowie. Czy można pokochać osobę, której praktycznie się nie zna? Sądząc po tym co odczuwałam, odpowiedź brzmiała: tak. Chciałam się z nim zobaczyć, dlatego pod pretekstem, że nie chcę im przeszkadzać, wyłączyłam video rozmowę, po czym zamknęłam klapę laptopa.
                Szybko sturlałam się z łóżka i drobnymi, ale szybkimi krokami poszłam do łazienki, aby ułożyć włosy i zrobić codzienny makijaż. Wchodząc do pokoju podeszłam do szafy. Wybrałam z niej pudrową bluzkę na półdługi rękaw w koronkę i czarne rurki. Sięgnęłam jeszcze po czarne creepersy, które w mgnieniu oka pojawiły się na moich stopach.
                Chwyciłam za leżącą nieopodal wyjścia deskorolkę. Objęłam dłonią klamkę i powoli nacisnęłam. Przekroczyłam mury mojego domu i zamknęłam za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że Matthew będzie w tym samym miejscu, które ostatnim razem nazwał miejscem odcięcia się od świata. Według jego słów, to miejsce często było przez niego odwiedzane. Musiałam to sprawdzić, dlatego od razu po wyjściu z domu pojechałam w tamten rejon.

                Był tam. Spostrzegł mnie równie szybko co ja, ponieważ powoli szedł w moim kierunku. Wzięłam deskorolkę w rękę i neutralnym tempem szłam wprost na niego. Stanęliśmy. Nie powiedział nic, jedynie posłał mi szeroki uśmiech schylając się aby mnie pocałować. Cholera. Czułam się tak wyjątkowo, a za razem tak bezpiecznie. W mojej głowie nie było już pustki. Był tylko on i ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz