Oczami Alison:
Zamrugałam
oczami z niedowierzaniem. Głośno przełknęłam ślinę. Czy ktoś nas śledził? Trzeba było przyznać, że osoba
posiadająca takie zdjęcie miała nad nami przewagę. Jednakże nie zamierzałam się
przyznać do czegoś czego nie zrobiłam. Fotografia przedstawiała urywek imprezy,
przed śmiercią Kendry. Naomi wylewająca na nią drinka, ja tuż za nią
przyglądająca się całej sytuacji i kilka osób wokół nas. To nie miało
znaczenia, my byłyśmy głównymi podejrzanymi.
- Co teraz? – spytałam i wbiłam swój wzrok
w zdjęcie.
- Nie wiem. – Naomi wzruszyła ramionami. –
Spalimy?
Kiwnęłam
głową. To było chyba najlepsze wyjście. Tak właśnie zrobiłyśmy. Naomi sięgnęła
do kieszeni swojego plecaka i wyciągnęła zapalniczkę. Miała ją zawsze przy
sobie. Wyszłyśmy tylnym wyjściem z domu i usiadłyśmy na schodach. Rozejrzałam
się. Na osiedlu nie działo się nic nadzwyczajnego. Jakiś starszy pan, sąsiad,
wyrzucał śmieci, a pani w różowym płaszczu wyprowadzała swojego pudla na
spacer. Naomi podniosła zdjęcie. Jeszcze ostatni raz mogłyśmy się mu przyjrzeć,
bądź przeczytać groźbę wypisaną po drugiej stronie:"Doigracie się suki, niech każdy myśli, ze to wy".Spojrzała na mnie porozumiewawczo. Skinęłam głową i powoli mrugnęłam oczami.
Kiedy je otworzyłam widziałam tylko jak kolejne części fotografii zamieniały
się w popiół, który porywał wiatr i roznosił po ogródku za moim domem. Kiedy
ostatni skrawek dowodu spadł na ziemię, obydwie odetchnęłyśmy z ulgą, a Naomi
schowała zapalniczkę. Wstałyśmy ze schodów. Otrzepałyśmy się i z powrotem
weszłyśmy do domu.
- Chyba nie mam ochoty jeszcze wracać do
domu. Oglądamy jakiś film? – zaproponowałam.
Naomi
nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami. Podeszła do szafki, przejechała
ręką po kilku opakowaniach do filmów, aż jej ręka napotkała album. Usiadła na
kanapie. Zajęłam miejsce koło niej. Okładka albumu była kiedyś biała. Później
razem z Naomi udekorowałyśmy ją różnymi wzorami, wizerunkami i napisami. Naomi
dmuchnęła. Powłoka kurzu rozpyliła się po pokoju. Spojrzałyśmy na pierwszą
stronę. My na huśtawkach, my robiące tort, my umazane farbą, jeżdżące na
rowerach, kąpiące się w basenie, przebrane w boa i wielkie okulary
przeciwsłoneczne. Tych zdjęć były miliony. Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Ten album przywołał falę wspomnień, dobrych wspomnień.
***
Obudził
mnie chaotyczny alarm w telefonie. Obróciłam się na brzuch i zakryłam głowę
poduszką. Nie mogłam znieść tego dźwięku. Po kilkudziesięciu sekundach wyłączył
się sam. Z całej siły rzuciłam poduszką w kąt. Podniosłam się z łóżka i
podeszłam do komody. Wyjęłam z szafy
granatowe trampki, dżinsowe spodenki i białą bluzkę z napisem. Przebrałam się w
wybrany przeze mnie strój i powlekłam się do kuchni. Lodówka świeciła pustkami.
Wzięłam do ręki karton z resztką soku pomarańczowego. Wypiłam go do końca i
odłożyłam na miejsce. Wzięłam głęboki oddech. Przewróciłam oczami. Z Babcią
jakoś sobie radziłyśmy, ale lepiej by było gdyby mój ojciec wysyłał mi
pieniądze. Mogłam o tym tylko pomarzyć. On nawet nie pamiętał mojego imienia.
Czy on w ogóle jeszcze wiedział, że ma córkę w Bostonie? Gdyby żyła moja mama
byłoby inaczej.
W
drodze do szkoły kupiłam sobie kanapkę w markecie. Nie miałam nawet jak zrobić
zakupy do domu bo nie było za co. Emerytura babci była bardzo mała. Musiałam
znaleźć jakąś pracę.
- Ali! – rzuciła się na mnie od tyłu
Britney.
- Brit. – powitałam ją zrzucając z pleców.
-Wpadasz do mnie dzisiaj wieczorem? –
spytała.
- Okej. – uśmiechnęłam się.
Szłyśmy środkiem korytarza w stronę sali
chemicznej. Minęła nas Naomi ze swoim przyjacielem Davidem. Spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się. Zrobiłam tak samo. Nasza przyjaźń się odbudowywała, ale ona
nadal miała Davida, a ja Britney. Po prostu miałam dwie całkowicie inne
przyjaźnie. Z Naomi, którą znałam od dziecka, rozumiałyśmy się, a nasza
przyjaźń była taka jakbyśmy znały jakiś sekret, którego nikt inny nie zna,
jakbyśmy były lepsze. Druga przyjaźń z Britney, taka niezobowiązująca, razem
robiłyśmy różne szalone rzeczy. Tak naprawdę to nie byłam pewna czy mnie i Brit
łączyła przyjaźń czy zwykła znajomość. Nie umiałam tego opisać, ale to nie było
aż takie ważne. Zdałam się na los, niech on pokaże.
Na
okładce zeszytu ćwiczyłam podpis kiedy do klasy wparował dyrektor z jakimś
panem. Poprosił mnie i Naomi do gabinetu. Spojrzałam na Naomi przerażona.
Wstałam i wrzuciłam do plecaka zeszyt, piórnik i podręcznik. Naomi już na mnie
czekała. Opuściłyśmy klasę.
- Myślisz, że to ma coś wspólnego z… tamtą
imprezą? - spytałam
zaniepokojona.
- Pewnie tak. – odpowiedziała z kamienną
twarzą.
Szłyśmy do sekretariatu. Byłyśmy coraz
bliżej i bliżej, a moje serce biło szybciej. Poczułam jak w środku jest mi
gorąco. Zatrzymałyśmy się przed drzwiami. Niepewnie nacisnęłam na klamkę.
- Tędy proszę. – pani z pieprzykiem na
nosie wskazała nam drzwi na prawo.
Na fotelu siedział prywatny detektyw, a
nad nim stał dyrektor.
- Proszę zostawić nas samych. – wysoki
mężczyzna w garniturze zwrócił się do dyrektora.
- A wy usiądźcie.
Na sofie w gabinecie siedzieli chłopacy,
na których wpadłyśmy tamtej nocy. Dake zmierzył mnie od stóp do głów i posłał
uśmiech. Poczułam jak kącik moich ust mimowolnie powędrował do góry. Detektyw
zadawał nam szczegółowe pytania. Z koperty wyjął zdjęcie takie samo jak to,
które spaliłam z Naomi dzień wcześniej. Przełknęłam ślinę. Ten „dowód” stawiał
nas w złym świetle w tej sprawie. Kłopoty dopiero się zaczęły.
***
Wyszłam
ze szkoły. W mojej głowie błąkały się różne myśli. Co teraz? Co dalej? Nie
potrafiłam sobie odpowiedzieć na żadne z pytań. Nagle przede mną pojawiła się
smuga pyłu, a za nią Dake. Przywitał się ze mną. Okazało się, że idziemy w tę
samą stronę, więc zaproponował, że mnie odprowadzi.
- Nie mają prawa nas przesłuchiwać, nie
jesteśmy pełnoletni. – oburzył się.
Kiwnęłam głową. Miał rację, ale policja
ani nikt inny się z tym nie liczył.
- Co najwyżej przy rodzicach. – dodał.
Spuściłam głowę z nadzieją, że ominiemy ten temat, ale się nie dało. Zapytał
mnie. Opowiedziałam mu wszystko. Do oczu napłynęły mi łzy. Zauważył to. Zatrzymał się, odstawił bmx’a i
mocno mnie przytulił.
- Spokojnie, wszystko już dobrze– szepnął.
Dopóki mnie przytulał – było.
Kiedy uwolnił mnie z uścisku wziął bmx’a i
prowadził go idąc obok mnie. Doszliśmy do mojego domu.
- A ty gdzie mieszkasz? – spytałam i
spojrzałam przed siebie.
- Trzy przecznice dalej. – podrapał się na
karku. Powstrzymałam uśmiech.
Pożegnałam się z nim i weszłam do domu.
Stanęłam przy oknie i przyglądałam się jak odjeżdża. Ta krótka chwila spędzona
z nim poprawiła mi humor. Zaczęło się powoli ściemniać. Zrobiłam sobie gorącą
czekoladę. Pobiegłam do pokoju i włączyłam laptopa. Napisałam na facebooku do
Britney, że nie przyjdę. Chciałam spędzić wieczór w domu. Porozmyślać trochę i
rozkoszować się samotnością.
kocham <3
OdpowiedzUsuńOcena profesjonalna i szybka bloga i opowiadania ? Nic prostszego.Wystarczy się zgłosić w rubryce "zgłoś się" na stronie
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjaaa.blogspot.com/