wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 7.

Oczami Naomi:

                Przekroczyłam mury garażu należącego do rodziców Davida. Po dłuższej przerwie kapela znów miała stanąć na nogi i obudzić się do życia. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Nie dostrzegałam żadnych zmian. Nadal znajdowały się tu rozłożone instrumenty, a pod stołem wciąż leżały puste opakowania po papierosach. Wychwyciłam jednak coś co przykuło moją uwagę. David i przytulający go chłopak. Jego twarz była mi zupełnie obca, więc nie mógł być to żaden członek kapeli przytulający go na przywitanie. Euforia opanowała moje myśli. Cholera. Mój przyjaciel w końcu doczekał się momentu, w którym ktoś odwzajemni jego uczucie. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, a moje stopy zaczęły same kroczyć w ich kierunku. W międzyczasie rzuciłam swój plecak na ziemię. Ten ruch był zbędny, ponieważ chłopacy dostrzegli moją obecność. Chwilę później znajdowałam się już w objęciu Davida. Gdy jego ręce przestały oplatać moje ciało mój wzrok przeniósł się na stojącego obok chłopaka. 
- Naomi. - przedstawiłam się, a mój uśmiech nadal pozostawał na mojej twarzy.
- Alex. – odparł i przytulił mnie równie delikatnie co David. Nie zorientowałam się kiedy w pomieszczeniu znaleźli się inni członkowie kapeli. Nigdy nie mówiliśmy sobie prostego słowa: cześć. Zawsze sięgaliśmy po instrumenty, a muzyka władała każdym po kolei.
                Rozeszliśmy się. Chwyciłam jedynie za mój plecak i posyłając ostatnie spojrzenie, w stronę przytulających się Davida i Alex’a, kroczyłam w stronę zejścia do metra. Idąc chodnikiem patrzyłam na postawione obok bloki. Dużo pięter i mieszkań. Każdy znał uczucie kiedy druga osoba, mijająca go, znała jego twarz. Moje myśli znów powróciły do pustki. Rozejrzałam się dookoła i ustaliłam moje położenie. Przed moimi oczami znajdowało się ceglane zejście do metra. Schodek po schodku kroczyłam w stronę odpowiedniego przystanku. Cieszyłam się ponieważ znajdował się niedaleko, więc chwilę później znalazłam się na miejscu.
                Było inaczej. Zazwyczaj metro było zapełnione setkami ludzi. Tym razem byłam tam tylko ja. Przełknęłam ślinę i usiadłam przy ceglanej ścianie. Słyszałam jedynie ciszę. Odchyliłam lekko głowę do tyłu. W moich myślach krążył jedynie Metthew. Choć znaliśmy się krótko tęskniłam za jego obecnością. Chciałam go tu i teraz. Uczucie, którym go obdarzyłam było inne niż do kogokolwiek. Nigdy nie czułam takich emocji przy jakiejkolwiek duszy. Cholera. Żałowałam jedynie, że nie mogłam czytać w jego myślach, ponieważ jego zachowanie nie pomagało mi w poznaniu jego planu co do mojej osoby.
                Usłyszałam nadjeżdżające metro. Wstałam i podchodząc bliżej oczekiwałam momentu, w którym pojazd zatrzyma się. Uwielbiałam chwilę, w której wiatr wywołany przez maszynę rozwiewał moje włosy we wszystkie możliwe strony. Koła zablokowały się. Nie zdążyłam mrugnąć a drzwi, zapraszające mnie do wejścia, były już otwarte.
                Rozejrzałam się dookoła. Cholera. Los chciał mnie przestraszyć. Udało mu się. Nikogo nie było. Usiadłam na jednym z siedzeń. Mój wzrok skierował się na przestrzeń, która znajdowała się za szybą. Odpłynęłam na tyle, że nie zauważyłam kiedy musiałam już wysiąść.
                Zamknęłam oczy i zaczerpnęłam przyjemnego, świeżego powietrza. Zrobiłam krok w przód i otworzyłam swoje powieki. Usłyszałam cichy dźwięk dochodzący z mojego plecaka. Ściągnęłam go wkładając rękę w otwór. Na dnie udało mi się znaleźć telefon. Wyciągnęłam go, zamykając plecak. Sms od mamy: Zjedz obiad na mieście, ja i tata wrócimy w nocy. Na szczęście moje osiedle nie było daleko centrum miasta, więc mogłam szybko znaleźć się w jakiejś restauracji.
                 Usiadłam przy pustym stoliku sięgając ręką po menu. Chwilę później w notesie kelnerki znajdowało się moje zmówienie: pierś z kurczaka, ryż i surówka. Poprosiłam również, by kelnerka wraz z obiadem przyniosła rachunek. Musnęłam opuszkami palców po białym obrusie, czekając na posiłek. Nie musiałam długo czekać. Kelnerka postawiła przede mną talerz z zamówionym przeze mnie daniem. Nie byłam głodna, ale obiad zjadłam zdecydowanie szybciej niż musiałam na niego czekać. Smakiem nie różnił się niczym wyjątkowym. Położyłam na metalowym talerzyku kwotę znajdującą się na rachunku i poszłam umyć ręce, w restauracyjnej łazience.
                Potarłam o siebie zamydlone ręce i ponownie włożyłam je pod bieżącą wodę. Skierowałam swój wzrok w górę. Patrzyłam na swoje odbicie. Wytarłam swoje ręce w papierową ścierkę i zrobiłam parę kroków do tyłu na tyle aby w lustrze dostrzec całe swoje ciało. Cholera. Czemu moja figura, która jeszcze poprzedniego dnia wydawała mi się idealna, chuda, w tamtej chwili przypominała mi słonia? Gruba świnia. Nie mogłam na siebie patrzeć. Odwróciłam się w stronę wyjścia próbując uspokoić moje sumienie. Obiecywałam sobie, że nic już nie zjem.
                Zostało parę kroków, abym zobaczyła mury mojego domu. Nie patrzyłam na przestrzeń, która mnie otaczała. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i uniknąć jakichkolwiek spojrzeń skierowanych na mnie i na moje tłuste ciało. Moje szybkie tempo zwolniła Alison.
- Dokąd tak się spieszysz? – spytała łapiąc mnie za prawy nadgarstek. Szybko wyrwałam rękę z uścisku jej dłoni. Nie chciałam by czuła ten oplatający moje ciało tłuszcz. Kiedyś masa jej sylwetki była większa od mojej. Była cięższa ode mnie o sześć kilo. Nie czułam się w jej towarzystwie tak samo. Moje sumienie karciło mnie i moje podejście do jedzenia. Jedynie co mogłam zrobić to nic nie jeść.
- Idę do domu, a ty co tu robisz? – spytałam próbując odwrócić uwagę swoich myśli.
- Właśnie planowałam przyjść do ciebie tak jak za dawnych lat. Mam nadzieję, że nie będę ci przeszkadzać?
- Nie no, coś ty. Chodź. – powiedziałam i unikając jakiegokolwiek kontaktu poszłam w stronę mojego domu, a Alison depcząc mój cień kroczyła od razu za mną.

                Otworzyłam frontowe drzwi chcąc postawić stopę na parkiecie przedpokoju. Rzucił mi się jednak widok leżącej przed drzwiami fotografii. 

2 komentarze:

  1. Świetne zapraszam na mojego bloga http://onedirection-zakogomnieuwazasz.blogspot.de/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog! :)
    Jeżeli masz ochotę, zapraszam do zajrzenia w moje skromne progi.

    OdpowiedzUsuń