środa, 4 września 2013

Rozdział 12.

Oczami Alison:

Moja dłoń zanurzyła się w szufladzie z bielizną. W garści trzymała dół od bikini o wzorze zebry. Paski były czarne, ale biel zastępował fiolet przechodzący w delikatny odcień żółci. Rozejrzałam się po pokoju. Panował bałagan i zamieszanie. Nie było szans znalezienia górnej części stroju. Przegrzebałam szafę. Lekko poddenerwowana zaczęłam wszystko wyrzucać z szafy. Otworzyłam kolejną szufladę. Na moje szczęście okazało się, że leżał tam stanik od poszukiwanego bikini.
- Wszystko dobrze, słońce? – spytała drżącym głosem babcia.
- Mhm.-mruknęłam i posłałam jej uśmiech.
Czuła się coraz gorzej. Ciężko było patrzeć kiedy następowały momenty jej choroby, które powoli ją zabijały. Kaszlnęła i odeszła.
- Zrobić ci herbatki? – zatrzymała się i spytała.
Kiwnęłam głową i zamknęłam za nią drzwi. Strój wrzuciłam do płóciennej torby z logo jakiejś firmy.
            Rozejrzałam się po okolicy. Promienia słońca grzały mi twarz. Zmrużyłam oczy. Usłyszałam chlapanie wody i śmiechy, więc podeszłam bliżej wysokiego żywopłotu. Ostrożnie otworzyłam bramkę. Nie byłam pewna czy zaraz nie wyskoczą jakieś groźne wilczury, buldogi, Bóg wie co jeszcze. Podniosłam głowę. Szczyt dachu był dość wysoko. Dom Holdena był nowoczesny i olbrzymi. Zadzwoniłam dzwonkiem. Cisza. Oparłam dłoń na klamce i okazało się, ze drzwi były otwarte. Przeszłam kawałek korytarzem w stronę szklanego wyjścia na podwórko za domem, gdzie odbywała się cała impreza. Spojrzałam w bok. Na stole siedział Holden patrzący w moją stronę. Przywitałam się. Z torby wyjęłam butelkę alkoholu i podałam mu. Od razu się uśmiechnął. Położyłam torbę na stole i wyszłam na dwór do znajomych.
            Zaczęło się ściemniać. Usiadłam nad brzegiem basenu. Miałam ochotę porozmawiać z Naomi, ale nie było jej tam. Minęło zbyt mało czasu po śmierci Davida, żeby od razu imprezowała. Czułam się nieco dziwnie zostawiając ja po tym samą, ale czasem potrzeba trochę samotności. Nagle ktoś stuknął mnie w plecy.
-Pijemy! – usłyszałam znajomy głos.
Wstałam, obejrzałam się i zauważyłam Bridgit.
- Ty tutaj?!- krzyknęła oburzona.
- Miałam zamiar spytać cię o to samo.
- Holden to mój kuzyn.
- Aha, nie wiedziałam.
- To teraz już wiesz. – rzuciła i machnęła włosami przed moją twarzą.
            Wyszłam z łazienki. Pod luźną koszulką i krótkimi spodenkami miałam na sobie strój. Podniosłam się i usiadłam na blacie na wyspie kuchennej.
- Hej, znalazłem cię.- przytulił mnie Dake.
- Hej. – odwzajemniłam objęcie.
Podał mi szklankę z mojito i złapał za rękę. Prowadził mnie nad basen. Upiłam łyk napoju. Zabrał mi szklankę z ręki i odłożył na bok. Zdjęłam bluzkę i spodenki. Gwałtownie wziął mnie na ręce i wrzucił do wody. Nie zdążyłam złapać powietrza i zaczęłam panikować. Uderzenie przy jego wskoku stworzyło miliony bąbelków. Wynurzyłam się and taflę wody i zaczerpnęłam oddech całą pojemnością moich płuc. Dake znalazł się w wodzie tuż obok mnie. Spojrzał mi w oczy tajemniczym, przeszywającym wzrokiem, od którego przeszły mnie ciarki.
Zanurzyliśmy się. Objęłam go z całej siły i dałam mu buziaka. Moje usta nie zdążyły się oderwać od jego, a pocałunek już stał się bardziej nieopanowany i namiętny. Poczułam brak powietrza, więc oderwałam się i wynurzyłam. Na zewnątrz było inaczej. Pod wodą czułam się z nim tam taka sama, jakby w innym świecie, a tam z powrotem wszystko było zwyczajna imprezą nad basenem. Dake dołączył do mnie. Zerknęłam na niego katem oka, a on na mnie. Uśmiechnął się szeroko.

            W nocy obudziłam się. Ponownie śniła mi się tamta noc. Ona nie dawała mi spokoju. Co z tego, że byłam niewinna. Należałam do podejrzanych. Detektyw dawno się z nami nie kontaktował. To oznaczało, że dali sobie spokój? Czy może zwiastowało wielkie kłopoty? Tej drugiej opcji bardzo się bałam, ale brałam ją pod uwagę. Położyłam głowę na poduszce i próbowałam zasnąć i nie myśleć o tym wszystkim.